Ford Mustang Mach-E GT 487 KM. Test, wrażenia z jazdy, zasięg i ceny

Kamil Rogala
Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie godzi! Z drugiej strony natomiast liczne nagrody, wyróżnienia, rekordy i świetna sprzedaż. Jak to jest z tym Mustangiem Mach-E? Sprawdziłem to na przykładzie topowej odmiany GT.Fot. Kamil Rogala
Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie godzi! Z drugiej strony natomiast liczne nagrody, wyróżnienia, rekordy i świetna sprzedaż. Jak to jest z tym Mustangiem Mach-E? Sprawdziłem to na przykładzie topowej odmiany GT.Fot. Kamil Rogala
Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie godzi! Z drugiej strony natomiast liczne nagrody, wyróżnienia, rekordy i świetna sprzedaż. Jak to jest z tym Mustangiem Mach-E? Sprawdziłem to na przykładzie topowej odmiany GT.

Ford Mustang Mach-E GT. Nadwozie/wnętrze

Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie
Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie godzi! Z drugiej strony natomiast liczne nagrody, wyróżnienia, rekordy i świetna sprzedaż. Jak to jest z tym Mustangiem Mach-E? Sprawdziłem to na przykładzie topowej odmiany GT.
Fot. Kamil Rogala

Trudno oceniać to auto bez spoglądania w przeszłość i odwoływania się do legendy Mustanga. Postaram się jednak wejść w buty zarówno miłośników tego modelu, jak i postronnego obserwatora, którego nazwa w ogóle nie interesuje. Spoglądając na Mustanga Mach-E GT widzimy naprawdę ładnego, świetnie narysowanego i dynamicznego SUV-a. Od razu wiadomo, że jest to samochód o sportowych aspiracjach, o czym świadczy nie tylko płynna linia, która jest dodatkowo podkreślona przez czarny dach, listwy i przyciemnione okna, ale również liczne dodatki jak dyfuzor pod tylnym zderzakiem, pokaźny splitter w przedniej części, lakierowane na kolor nadwozia nakładki na nadkola czy czarne wstawki. Świetnie prezentują się również 20-calowe felgi o pięknym wzorze, zza których przebijają słusznych rozmiarów zaciski Brembo. To wszystko podpowiada, że mamy do czynienia z szybkim autem. Czy tak jest? O tym za chwilę.

Nie brakuje oczywiście nawiązań do legendy, które odkryją bez trudu fani modelu. Czy im się to spodoba? Konserwatystom – z pewnością nie. Ja jestem mniej więcej w połowie drogi pomiędzy zagorzałymi fanami a grupą odbiorców, którzy nie mają problemu z tym autem. Na początku Mustang Mach-E nie przypadł mi do gustu, ale na żywo i w odpowiedniej konfiguracji robi lepsze wrażenie. Wersje GT to już zupełnie inna bajka, a w testowanym kolorze Cyber Orange działa jak magnes na spojrzenia, szczególnie w jesienno-zimową ponurą aurę. Jeśli chodzi o wspomniane nawiązania do Mustanga: na aucie nie znajdziemy znaczków Forda. Z przodu na imitacji grilla jest duże logo galopującego konia, podobnie na kierownicy, kapslach przy felgach czy na kluczyku. Z tyłu na klapie widnieje dumne GT. Wspomniana linia nadwozia przypomina nieco fastbacka – płynnie opada ku tyłowi i zmienia się w symboliczny spojler. Na uwagę zasługują również pozbawione klamek drzwi, które otwiera się specjalnym przyciskiem – po naciśnięciu, siłowniki odpychają drzwi pozwalając je otworzyć. Ciekawy zabieg! Co jeszcze?

Kształt przednich i tylnych lamp również przypomina te, które stosuje się w „prawdziwym” Mustangu, podobne są także muskularne przetłoczenia, również na masce, ale poza tym, jakby postawić obok siebie oba te auta, podobieństw byłoby niewiele. Z jednej strony to dobrze, że Mach-E jest zupełnie inny i trafia w gusta innych klientów, z drugiej zaś, chciałbym zobaczyć projekt tradycyjnego Mustanga w pięciodrzwiowym nadwoziu z lekko zwiększonym prześwitem. To mogłoby być ciekawe! A jak jest we wnętrzu?

Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie
Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie godzi! Z drugiej strony natomiast liczne nagrody, wyróżnienia, rekordy i świetna sprzedaż. Jak to jest z tym Mustangiem Mach-E? Sprawdziłem to na przykładzie topowej odmiany GT.
Fot. Kamil Rogala

Tutaj oprócz wspomnianego logo na kierownicy i liter GT na podłokietniku, nie ma dosłownie niczego, co mogłoby kojarzyć się z tradycyjnym Mustangiem. Nie ma solidnej dźwigni zmiany biegów, lotniczych przełączników, dużych przycisków, okrągłych nawiewów, zegarów w głębokich tubach, szerokiej konsoli centralnej – dosłownie niczego, co nawiązywałoby do legendy! Zamiast tego panuje nowoczesny minimalizm zdominowany przez dwa ekrany. Ten przed kierowcą jest niewielki i wyświetla tylko najważniejsze informacje. Ten główny, ustawiony pionowo, jest ogromny! Ma aż 15,5 cala, wysoką rozdzielczość i świetną reakcję na dotyk. W jego dolnej części jest pokrętło do regulacji głośności, które w centralnej części kryje dotykowy przycisk odpowiedzialny za włączanie/wyłączanie systemu. Wygląda to świetnie, nowocześnie, ale samo pokrętło sprawia przeciętne wrażenie. Jest plastikowe i lekkie. Szkoda, że nie postawiono na metal lub aluminium – dodałoby to efektu „premium”. Poza tym, pokrętło mogłoby być trójwymiarowe tj. wciskane, przesuwne. Jasne, czepiam się, ale staram się ocenić auto dość surowo a to jeden z bardzo nielicznych aspektów, do których mogę się przyczepić. Z podobnego materiału zrobiono pokrętło do zmiany trybów pracy skrzyni biegów. Tutaj też Ford mógł pokusić się o lepszy materiał. A jak z systemem i ekranem?

Wielkość ekranu przytłacza, ale dość szybko się do niego przekonałem. Odrobinę wystaje ponad obrys deski rozdzielczej, ale mimo ustawienia fotela maksymalnie do dołu, nie przeszkadzał w obserwacji drogi. Swoją drogą fotele mają trochę za krótkie siedziska i zaskakująco skromny zakres regulacji. Wracając do ekranu i systemu, obsługuje się go świetnie. System jest przemyślany i intuicyjny, wszystkie opcje rozmieszczone z sensem, choć ilość możliwości wymaga chwili przyzwyczajenia. Ja po kilku godzinach doskonale wiedziałem gdzie jest konkretna opcja, funkcja, informacja itp. Oczywiście sterowanie klimatyzacją i funkcjami pochodnymi jest dotykowe. Trochę szkoda, że np. włączenie podgrzewania fotela wymaga kilku kliknięć i to w różnych miejscach tj. wywołujemy mały suwak do regulacji i ustawiamy poziom grzania. Nie można było tego rozwiązać prościej i pod jedną ikonką?
Sam system zawiesił mi się tylko raz – na ekranie została mapka z czujnikami parkowania po lawirowaniu na parkingu, mimo iż odjechałem z miejsca i osiągnąłem odpowiednią prędkość. Poza tym – bez uwag. Reakcje są szybkie, animacje płynne, ilość funkcji wystarczająca. Co więcej? Szkoda, że ekran przed kierowcą jest praktycznie niekonfigurowalny (a przynajmniej nie znalazłem takich opcji), przez co nie możemy na nim wyświetlić np. zużycia energii, dystansu etc. Co prawda wszystko jest pokazane w czytelny sposób na ekranie głównym, ale chciałbym mieć możliwość trochę pokombinować. Nie ma również wyświetlacza head-up, nawet w opcji. Dla mnie to nie problem, bo wszystko jest czytelne, ale na tym poziomie można wymagać dodatkowych opcji. Jakościowo – nie mam uwag. Co prawda na konsoli centralnej w okolicy schowka na smartfon i uchwytów na kubki mamy błyszczący czarny plastik, ale jest to jedyne miejsce, w którym się znajdował.

Przestrzeni z tyłu nie brakuje w żadnym wymiarze – na nogi, na szerokość, nad głową. Długość auta nie robi wrażenia – 4743 mm – ale blisko trzymetrowy (2987 mm) rozstaw osi już tak! Samochód ma bardzo krótkie zwisy i to czuć we wnętrzu! Nawet wysocy pasażerowie nie mogą narzekać na przestrzeń. W bagażniku miejsca jest teoretycznie niewiele – 322 litry przy podniesionej podłodze do roletki – ale po wyjęciu podłogi przestrzeń rośnie do 402 litrów. Maksymalna pojemność bagażnika (do dachu i bez podłogi) to 1420 litrów. Dodatkowe 81 litrów przestrzeni wygospodarowano z przodu, gdzie znajdziemy ładnie zagospodarowaną przestrzeń z odpływem, więc możemy tam włożyć np. brudny sprzęt sportowy. Pomijając naprawdę drobne wpadki z jakością – plastikowe, odrobinę tandetne pokrętła – i przeciętny zakres regulacji foteli, całość robi naprawdę świetne wrażenie.

Ford Mustang Mach-E GT. Silnik, zasięg, wrażenia z jazdy

Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie
Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie godzi! Z drugiej strony natomiast liczne nagrody, wyróżnienia, rekordy i świetna sprzedaż. Jak to jest z tym Mustangiem Mach-E? Sprawdziłem to na przykładzie topowej odmiany GT.
Fot. Kamil Rogala

To chyba najtrudniejsza dla fanów Mustanga część – silnik. Nie ma tu 5-litrowej V8-ki, którą w sumie chętnie widziałbym pod muskularną maską Macha-E. To byłoby coś! Wtedy głosów sprzeciwu byłoby zapewne zdecydowanie mniej. Ale tak nie jest i nie będzie, bowiem do napędu Macha-E GT służą silniki elektryczne o mocy systemowej 487 KM i momencie obrotowym 860 Nm. Jakby nie patrzeć, takie parametry naprawdę imponują, zarówno na papierze, jak i w rzeczywistości. Napęd trafia na obie osie, a za zasilanie odpowiedzialny jest pakiet baterii o pojemności 98 kWh (użyteczne 88 kWh). To pozwala na przejechanie około 490 kilometrów. Jak to wszystko wygląda w praktyce?

Przyspieszanie w akompaniamencie bulgoczącej V8-ki zapewne jest przyjemniejsze w odbiorze, ale tutaj na emocjach gra coś innego – natychmiastowość! Jak to w elektryku, reakcja na gaz jest błyskawiczna, a 487 KM, 860 Nm i napęd na cztery koła to naprawdę świetne połączenie. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 4,4 sekundy, choć pomiary są zazwyczaj z delikatną korzyścią dla Forda. Prędkość maksymalna to 200 km/h. Mało? Dużo? W świecie elektryków to raczej norma, chyba, że mówimy o modelach pokroju Porsche Taycana, gdzie prędkość maksymalna przekracza 250 km/h. Prowadzenie jest świetne. Bezpośrednie, przewidywalne, bardzo precyzyjne. Zawieszenie wydaje się jędrne, zestrojone sportowo, ale pozwala na komfortową jazdę. Oczywiście dopóki na drodze nie pojawią się znaczące nierówności lub krótkie, poprzeczne garby jak np. spowalniacze na parkingach – tego Mach-E GT bardzo nie lubi. Prześwit auta w tej odmianie to 130 mm, a to bardzo niewiele.

Zużycie energii? Przy spokojnej jeździe po mieście wahało się pomiędzy 18 a 22 kWh/100km. Nieco więcej dynamicznych przyspieszeń i zużycie podskakiwało do 25-28 kWh/100km. W trasie, przy prędkości 100-120 km/h oscylowało w okolicach 25 kWh/100km. Przy baterii 98 kWh (88 kWh realnie do użytku), daje to zasięg realny około 350-400 kilometrów bez odmawiania sobie odbiorników komfortu tj. podgrzewane fotele czy klimatyzacja. Auto testowałem przy temperaturach nieco poniżej zera, więc w optymalnych warunkach tj. temperatura około 20 stopni Celsjusza, zużycie energii powinno być o kilka kWh mniejsze. To, co mnie czasami irytowało, to błędne wskazania komputera pokładowego. Czasami po kilku kilometrach jazdy, aktualne zużycie energii wynosiło 0,0 kWh/100km. Poza tym auto czasami redukowało dostępną moc o 30-40 % mimo, iż przejechałem kilka-kilkanaście kilometrów, bateria była na poziomie ponad 40% i nie korzystałem intensywnie z odbiorników energii. Ale zdarzało się to dość rzadko i poza tym muszę przyznać, że Mach-E GT to bardzo udany elektryk o sportowym zacięciu.

Ford Mustang Mach-E GT. Ceny i wyposażenie

Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie
Z jednej strony oburzenie i naśmiewanie się z kultowej nazwy, którą – zdaniem niektórych – rozmieniono na drobne. Mustang i elektryczny SUV? To się nie godzi! Z drugiej strony natomiast liczne nagrody, wyróżnienia, rekordy i świetna sprzedaż. Jak to jest z tym Mustangiem Mach-E? Sprawdziłem to na przykładzie topowej odmiany GT.
Fot. Kamil Rogala

Ford Mustang Mach-E GT to koszt co najmniej 342 000 złotych. W wyposażeniu jest wszystko, co tylko może być w tym modelu tj. 20-calowe felgi dedykowane wersji GT, światła LED z funkcją dostosowywania wiązki aby nie oślepiać kierowców, światła przeciwmgielne LED z funkcją doświetlania zakrętów, system kamer 360 stopni (który wymaga poprawy – jest mało praktyczny), automatycznego parkowania, zestaw audio B&O i wiele innych. W opcji dostaniemy tylko lakier za 3400 lub 5000 złotych i pakiet Technology z oknem dachowym i przednią szybą z filtrem za 4000 złotych. Trochę szkoda, że auto praktycznie nie da się spersonalizować „pod siebie”.

Ford Mustang Mach-E GT. Podsumowanie

Czy Ford Mustang Mach-E GT to jeden z najlepszych elektryków na rynku? Z pewnością i nazwa nie ma tu nic do rzeczy. Jeśli ktoś oczekuje klimatu i charakteru legendy sprzed lat, w tym aucie tego nie znajdzie. Znajdzie za to coś innego – świetne osiągi, prowadzenie, niezły komfort i bardzo dobre wyposażenie. Wygląd i charakter auta jest zupełnie inny, ale idealnie wpisuje się w dzisiejsze czasy. Nie ma sensu szukać ducha przeszłości tam, gdzie rządzi przyszłość.

Ford Mustang Mach-E GT – zalety:

  • auto w tej wersji wygląda świetnie;
  • rewelacyjna jakość wykonania i materiałów (z kilkoma drobnymi wyjątkami);
  • pozornie przesadzony, ale bardzo wygodny i responsywny ekran;
  • świetnie opracowany system SYNC 4A;
  • sprawnie działający system przycisków do otwierania drzwi E-Latch;
  • mnóstwo przestrzeni w środku;
  • przy odpowiedniej wprawie, bardzo oszczędny napęd;
  • niezły komfort podróży i ergonomia;
  • rewelacyjne osiągi.

Ford Mustang Mach-E GT – wady:

  • w wyposażeniu nie znajdziemy nic oprócz lakieru i pakietu z oknem dachowym;
  • czasami system mocno redukuje moc (zapewne przez temperaturę);
  • sporadyczne błędy w odczycie zużycia energii;
  • jeśli ktoś na siłę szuka klimatu legendy, może być rozczarowany.

Porównanie Ford Mustang Mach-E GT 487 KM do wybranych konkurentów:

 

Ford Mustang Mach-E GT 487 KM (AT1)

Mercedes EQC 400 4MATIC 408 KM (AT1)

Kia EV6 GT 585 KM (AT1)

Cena (zł, brutto)

od 342 000

od 299 000

od 281 900

Typ nadwozia/liczba drzwi

SUV/5

SUV/5

SUV/5

Długość/szerokość (mm)

4743/1930

4762/1884

4695/1890

Wysokość (mm)

1613

1624

1550

Rozstaw kół przód/tył (mm)

1617/1626

 

b.d/b.d.

Rozstaw osi (mm)

2987

2873

2900

Pojemność bagażnika (l)

322/1341

500/1460

490/1300

Liczba miejsc

5

5

5

Masa własna (kg)

2273

2420

2025

Pojemność baterii brutto (kWh)

98

93

77,4

Deklarowany zasięg (km)

490 (WLTP)

412

400 (WLTP)

Napędzana oś

4x4

4x4

4x4

Skrzynia biegów typ/liczba przełożeń

automatyczna, 1-stopniowa

automatyczna, 1-stopniowa

automatyczna, 1-stopniowa

Osiągi

 

 

 

Moc (KM)

487

408

585

Moment obrotowy (Nm)

860

760

740

Przyspieszenie 0-100 km/h (s)

4,4

5,1

3,5

Prędkość maksymalna (km/h)

200

180

260

Zużycie energii (kWh/100km)

20 (WLTP)

20

19

Zobacz także: Ford Mustang Mach-E. Prezentacja modelu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty