Kierowcy są jednomyślni. Ekrany, szczególnie wieczorem, stanowią poważne zagrożenie dla ruchu. Zmieniające się obrazy, migające światła - wszystko to nie tylko dekoncentruje prowadzących auta, ale też, w sposób dosłowny, oślepia ich.
Tak jest chociażby w wypadku ekranu, który stanął w Sopocie, w al. Niepodległości, niedaleko jednej ze stacji benzynowych.
- Docierają do nas sygnały, że ekrany przeszkadzają kierowcom - mówi Magdalena Sroka, oficer prasowy sopockiej policji. - Baner, o którym mowa, znajduje się jednak na terenie prywatnym, zgodnie z planem miejscowym zagospodarowania przestrzennego może tam stać, spełnia też wszystkie wymogi unijne. Nic więc zrobić nie możemy.
Ręce związane mają też policjanci w Gdańsku. Przyznają, że kierowcy skarżą się na banery reklamowe, najczęściej wymieniając te ustawione na skrzyżowaniu ulic Grunwaldzkiej i Partyzantów oraz na ul. Trakt św. Wojciecha. Interweniować jednak nie mogą, informacje na temat kontrowersyjnych banerów i ekranów przekazują za to urzędnikom.
- Jeżeli reklama stoi na terenie należącym do miasta, to nie ma problemu, dysponujemy środkami prawnymi, które umożliwiają nam skłonienie właściciela takiej reklamy do jej usunięcia - mówi Andrzej Duch, dyrektor Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Problem w tym, iż najczęściej ekrany stawiane są na terenach prywatnych. Często właściciele reklam, którzy, zgodnie z prawem, muszą jedynie zgłosić miastu fakt ustawienia banera bądź ekranu, w tym samym czasie samą reklamę też stawiają. Co prawda, miasto może w ciągu 30 dni wydać decyzję o tym, że zgłoszenie nie zostało przyjęte, jednak od decyzji takiej przysługuje odwołanie. Rozpatruje je Pomorski Urząd Wojewódzki.
Rzecznik wojewody, Maja Opinc-Bennich, przyznała w rozmowie z nami, iż odwołań takich wpływa wiele. Rozpatrywane są one indywidualnie. W tym czasie jednak same reklamy stoją.
- Problem w tym, że ekrany reklamowe pojawiły się stosunkowo niedawno, nie ma więc regulacji prawnych, które by ich dotyczyły - dodaje Duch.
Wygląda więc na to, iż przynajmniej do czasu, aż wprowadzone zostaną zmiany w prawie, kierowcy będą musieli przyzwyczaić się do oślepiających reklam.
Na razie, na szczęście, nie odnotowano jeszcze przypadku, gdy spowodowały one jakiś naprawdę poważny wypadek. Sytuacja ta może się jednak w każdej chwili zmienić, tym bardziej iż ekranów wciąż przybywa.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?