„Dwaj hakerzy przejęli kontrolę nad samochodem z odległości 30 km”, „Informatykom udało się zmusić do gwałtownego hamowania Toyotę Prius jadącą z prędkością 130 km/h”, „Jak otworzyć samochód bez oryginalnego kluczyka? Hakerzy to wiedzą”. Do takich tytułów pojawiających się w prasie musimy się przyzwyczaić. Rosnące zaawansowanie techniczne pojazdów, stale zwiększająca się ilość systemów elektronicznych oraz wprowadzenie łączności aut ze światem za pomocą WiFi i sieci GSM powodują, że cztery kółka stały się podatne na działania cyberprzestępców.
Miliony BMW bez osłony
A że nie są to przelewki, dowodzi chociażby sprawa z zeszłego roku, kiedy to eksperci z niemieckiego automobilkubu ADAC przyjrzeli się technologiom stosowanym w BMW. Powód? Bawarczycy – jako jedni z pierwszych – wprowadzili rozwiązania online oparte o karty SIM „zaszyte” w autach. Kontrola wykazała lukę bezpieczeństwa mającą wpływ na transmisję danych. Posłużono się w tym celu tzw. fałszywym BTS-em, czyli urządzeniem symulującym stację bazową telefonii komórkowej i przechwytującym komunikację pojazdu z centralą firmy. Komendy trafiające z centrali do auta nie były szyfrowane, a elektronika samochodu wykonywała je bez weryfikowania autentyczności. Sprawa dotyczyła – bagatela – 2,2 mln samochodów!