Zgłoszone od początku roku do maja akcje serwisowe dotyczą 50 tys. pojazdów. Warto jednak zauważyć, że 40 takich akcji w tym okresie to dwa razy więcej jak w 2013 roku. Pod uwagę należy jednak wziąć fakt, że z roku na rok liczba rejestracji nowych aut w Polsce wzrasta.
Zdaniem firm duża liczba wezwań klientów, aby bezpłatnie dokonali poprawek w zakupionym samochodzie, niekoniecznie świadczy o złej jakości sprzedawanych pojazdów. Kierowcy przy zakupie samochodu najczęściej patrzą na niego jak na integralną całość, jednak w procesie produkcji należy zadbać o najwyższą jakość każdej, nawet najmniejszej część. Jedno auto składa się średnio z ok. 8 tysięcy elementów, które powinny być niezawodne i ze sobą współgrać w każdych warunkach.
- Konsekwencje nieprzywołania potencjalnie wadliwego auta do serwisu mogą być poważne, więc przeprowadzania takich akcji powinno być traktowane w kategoriach dbałości o klienta - komentuje Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Ekspert podkreśla, że samochody są coraz bardziej zaawansowane technologicznie, a w dużej mierze akcje serwisowe dotyczą wadliwego oprogramowania auta.
O tym, jak bardzo istotna jest dbałość o każdy szczegół przekonał się japoński porducent Takata, który z uwagi na wadliwe działanie wyprodukowanych przez niego poduszek powietrznych, wezwał do największej w historii akcji naprawczej aż 34 mln samochodów. Jak widzimy na przykładzie japońskiego producenta takie akcje wiążą się z bardzo wysokimi kosztami sięgającymi nawet kilku miliardów dolarów.
Producent, który zatai informację i nie poinformuje UOKiK, że jego produkt jest niebezpieczny, naraża się na karę w wysokości do 100 tys. zł.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?