Adam Małysz wyszedł cało z wypadku

redakcja.regiomoto
Adam Małysz wyszedł cało z wypadku
Adam Małysz wyszedł cało z wypadku
Dzisiaj na żagańskim poligonie Adam Małysz pobił rekord prędkości rajdowego porsche cayenne. Jednak rozpędzone auto straciło przyczepność i dachowało. Na szczęście nazemu kierowcy nic się nie stało.
Adam Małysz wyszedł cało z wypadku
Adam Małysz wyszedł cało z wypadku

W biciu rekordu prędkości uczestniczyło siedmiu utytułowanych kierowców, którzy zajmowali czołowe miejsca w rajdach Drezno-Wrocław, a także Dakar. Na zaproszenie organizatorów odpowiedzieli: Mirosław Zapleta, Łukasz Łaskawiec, Marcin Łukaszewski, Maciej Albinowski, Rafał Marton, Aleksander (Fazi) Szandrowski oraz A. Małysz.

Zawodnicy w pięciu okrążeniach pokonywali pętlę o długości ok. 4 km, z prostym 900-metrowym odcinkiem. W ubiegłym roku rekord prędkości na tej trasie wyznaczył Albert Gryszczuk z Caroline Team, który rozpędził się do 176 km na godzinę. - Wówczas postanowiliśmy zorganizować imprezę z biciem rekordów prędkości - mówi Rafał Płuciennik, współorganizator zawodów.- Jestem przeziębiony i czuję się nie najlepiej - skarżył się A. Małysz, tuż przed fatalnym startem. - Jednak udało mi się pokonać 180 km na godzinę, trochę inną trasą. Jestem dobrej myśli i liczę na rekord. Być może lekka utrata koncentracji była powodem wywrotki. Terenowe porsche nie wyrobiło zakrętu. Podskoczyło na wyboju, straciło przyczepność i z wielką prędkością upadło na dach. Na szczęście Małyszowi nic się nie stało. Wyszedł z terenówki o własnych siłach. - To bardzo bezpieczny samochód - zaznaczył. Mimo groźnie wyglądającego wypadku, naszemu mistrzowi humor dopisywał i uspakajał obserwujących rajd. Śmiał się, że oprócz kataru, nic mu nie jest. Również jego auto zbytnio nie ucierpiało. Popękała przednia szyba, został wgnieciony dach. To cud, że przy takiej prędkości zniszczenia były naprawdę niewielkie. Kierowcę uratowała klatka, w której jechał, zapięty pasami. To zamortyzowało upadek i ochroniło ciało przed obrażeniami. Oczywiście nie obyło się bez kilku siniaków.To drugi, nieszczęśliwy start Małysza w ostatnim czasie

Pod koniec sierpnia startował w rajdzie Hungarian Baja, eliminacji mistrzostw Europy w rajdach terenowych. - Pękł nam drążek kierowniczy - opowiada były skoczek narciarski. - Musieliśmy natychmiast zjechać z trasy, wprost na pole kukurydzy. Wtedy uszkodziliśmy sprzęgło. Nie udało się szybko tego naprawić auta i musieliśmy się wycofać. Hunagarian Baja był pierwszym rajdem Małysza, w którym wystartował jako pełnoprawny kierowca sportowy. Zaledwie kilka dni wcześniej, na początku sierpnia zdał egzamin na licencję rajdową. Udział w żagańskiej próbie bicia rekordu stanowi dla niego etap szkolenia, przed startem w rajdzie Dakar. - Trasa po poligonie jest trudna - zaznacza mistrz. - Ale myślę o tym, że pokonywanie marokańskich bezdroży będzie znacznie trudniejsze. Wypadek z całą pewnością nie pokrzyżuje planów reprezentanta Caroline Team, który za półtora miesiąca wyjeżdża do Maroka. Chce ten czas poświęcić na intensywne szlifowanie formy. - Jako kierowca czuję się coraz pewniej i jeżdżę lepiej, niż miesiąc, czy dwa miesiące temu - zaznacza Małysz. Małgorzata Trzcionkowska**fot. Małgorzata Trzcionkowska
** 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty