Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

12 cylindrów pod maską, czyli fascynująca historia silników V12 i W12

Krzysztof Klucznik
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.fot. BMW
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.fot. BMW
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

Obecnie każda marka musi uzyskać odpowiednio niski poziom emisji CO2 w całej gamie modelowej. Jak nietrudno się domyślić, silniki o dużych pojemnościach i wysokim zużyciu paliwa tą średnią zawyżają.

Jednostki V12 zanim trafiły pod maski samochodów, używane były do napędzania samolotów, czołgów, statków, lokomotyw oraz jako silniki stacjonarne. Pierwszy w historii silnik V12 zbudowała firma Putney Motor Works w 1904 roku. Jednostka o pojemności 18,4 l miała moc 150 KM, ważyła 430 kg i była używana do napędzania łodzi wyścigowych. Silnik powstał przez połączenie sześciu produkowanych wówczas przez Putney’a 2-cylindrowych silników samochodowych. Na cześć założycieli firmy nazwano go „Craig-Dorwald”. Niewiele wiadomo o osiągach 12-metrowej łodzi, do napędzania której owa jednostka została stworzona. Musiała być całkiem niezawodna, skoro jeszcze w późnych latach 60. jeden z tych silników napędzał jedną z dżonek pływających po Morzu Południowochińskim u wybrzeży Hong Kongu. Widlastą konstrukcję dwunastocylindrowca docenili także konstruktorzy lotniczy. W czasie II Wojny Światowej najsłynniejsze myśliwce jak Supermarine Spitfire czy Messerschmitt Bf 109 były napędzane silnikami V12. Dzięki swojej smukłości w porównaniu do silników gwiazdowych, V12 umożliwiały stworzenie bardziej opływowego dziobu samolotu, co poprawiając osiągi myśliwca miało niebagatelne znaczenie w czasie walki powietrznej.

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Aston Martin

Po raz pierwszy V12 trafił do samochodu w 1913 roku. „Toodles V” został zbudowany przez brytyjską firmę Sunbeam i zaprezentowany podczas wyścigu w Brooklands. Napędzający go silnik miał 9 litrów pojemności, generował 200 KM i ważył 340 kg. Założenie jego konstruktora, Louisa Coatalena było takie, by po próbach wyścigowych silnik ten można było zastosować także w lotnictwie. Niestety, nie zawsze to co sprawdza się na ziemi, sprawdzi się w powietrzu. Skomplikowane procedury regulacyjne (zwłaszcza konieczność częstego kasowania luzów zaworowych) sprawiły, że w tym przypadku na marzeniach konstruktora się skończyło.

Na czym dziś polega magia V12? Przede wszystkim na kulturze pracy. O ile można długo się spierać czy bardziej rasowe brzmienie ma V6 czy V8, to V12 nie ma sobie równych gdy weźmiemy pod uwagę aksamitność i bezwibracyjność. W przypadku 12 cylindrów suw pracy następuje 6-krotnie w czasie jednego pełnego obrotu wału korbowego. Dla porównania w najbardziej popularnym silniku 4-cylindrowym proces ten występuje dwukrotnie. Dzięki swojej konstrukcji V12 do osiągnięcia harmonii pracy nie potrzebuje wałków wyrównoważających. To wszystko sprawia, że drogie w produkcji jednostki V12 trafiały zawsze to topowych wersji limuzyn i aut sportowych stając się jednocześnie wizytówkami i demonstracją możliwości swoich producentów. Często wersje z V12 pod maską różniły się od innych dyskretnymi detalami czy dodatkowym wyposażeniem niedostępnym gdzie indziej. To wszystko tworzy niezwykłą atmosferę do obcowania z prawdziwymi arcydziełami motoryzacji. Oto one….:

Daimler

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Sotheby's

Po prezentacji Rolls Royce’a Phantoma w 1925 r., Daimler potrzebował auta, które mogłoby się z nim zmierzyć. Dlatego w 1926 roku zaprezentowano model Double Six. Było to pierwsze brytyjskie auto w historii z widlastym silnikiem dwunastocylindrowym pod maską. Jednostka o pojemności 7,1 l produkowała 150 KM przy 2480 obr/min. Już wtedy wersja V12 odróżniała się od sześciocylindrowej dyskretnymi detalami stylistycznymi jak np. chromowany pas przechodzący pionowo przez środek chłodnicy. Zarówno nazewnictwo jak i podobne zabiegi stylistyczne odróżniające najbogatsze wersje zastosowano w niektórych modelach Jaguara po przejęciu firmy Daimler przez ten koncern.

W tej chwili jeżeli jakikolwiek przedwojenny Daimler Double Six pojawi się na aukcji, cena nie schodzi poniżej 1 mln dolarów.

Ceny aukcyjne: 3 600 000-4 200 000 zł

Maybach

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Maybach

Drugim europejskim autem z silnikiem V12 pod maską był monstrualny Maybach Zeppelin. Auto produkowane od 1928 do 1934 roku ważyło ponad trzy tony. W tamtym czasie był to największy samochód osobowy produkowany w Niemczech. Wymagano na niego oddzielnej kategorii prawa jazdy (dla samochodów o masie powyżej 2,5 tony). Napędzający Maybacha motor początkowo miał 7 (wersja DS7), a później 8 l pojemności (wersja DS8) i generował odpowiednio 150 lub 200 KM mocy. Moc była osiągana przy niskich jak na dzisiejsze realia obrotach 3200 obr/min, ale w silnikach  przedowjennych było to rzeczą normalną. Takie auto rozpędzało się do ponad 170 km/h, co wtedy było wartością godną auto sportowych. Zeppeliny rzadko są wystawiane na sprzedaż. Jeśli tak się stanie, osiągają ceny osiągają astronomiczny pułap.

Ceny aukcyjne: 11 000 000-15 000 000 zł[page_break]Rolls Royce

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Rolls-Royce

Współcześnie Rolls Royce wykorzystuje wyłącznie silniki dwunastocylindrowe do napędu swoich samochodów. Przed II wojną światową jedynym modelem z V12 pod maską był Phantom III. Auto było produkowane między 1936 a 1939 rokiem i wiele powstałych wtedy egzemplarzy przetrwało do dziś. 7,3 litrowy silnik napędzający Phantoma był na swoje czasy dość nowoczesny. Miał podwójny układ zapłonowy – z dwoma rozdzielaczami, a w każdym z cylindrów były zamontowane po dwie świece zapłonowe. Paliwo było dostarczane przez dwie elektryczne pompy. Auto standardowo było wyposażone w koła szprychowe, ale często ze względów estetycznych (łatwiejsze utrzymanie w czystości) montowano koła z pełnymi obręczami. Phantom rozpędzał się do 140 km/h, a pierwszą setkę osiągał w niecałe 17 sekund. Spalał przy tym średnio 28 litrów paliwa na 100 km. Dziś te liczby nie robią wrażenia, ale pamiętajmy, że mówimy o aucie skonstruowanym przed 80 laty. Wielu przedwojennych producentów samochodów dostarczało wyłącznie podwozie i napęd. Nadwozie było dziełem wyspecjalizowanych w tej dziedzinie manufaktur. Nie inaczej było w przypadku Phantoma. Klient mógł wybrać rodzaj karoserii i producenta, który ją wykona. Do najpopularniejszych należały kabriolety, limuzyny oraz shooting-brake.

Ceny aukcyjne: 1 100 000-1 300 000 zł

Jaguar

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Jaguar

Pod koniec lat 50. XX w. Jaguar odnosił sukcesy w wyścigach długodystansowych swoim modelem D-type. W 24-godzinnym wyścigu Le Mans auto zwyciężyło trzykrotnie. Zachęciło to konstruktorów do prac nad jego następcą zdolnym do utrzymania dobrej passy zespołu. Należało zacząć od silnika. W tym czasie koncern dysponował bardzo dobrą i sprawdzoną 6-cylindrową jednostką napędową XK6, która zadebiutowała w 1949 roku. Konstruktorzy postanowili połączyć dwa takie silniki, budując pierwsze w historii marki V12. Niestety, wycofanie się Jaguara z wyścigów sprawiło, że projekt trafił na półkę aż do 1963 r. Wtedy powróciły myśli o powrocie do wyścigów. Pierwsze V12 zamontowano pod maską prototypowego Jaguara XK13. Auto powstało w jednym egzemplarzu. Z powrotu do wyścigów nic nie wyszło, ale tym razem nie zapomniano o V12. Planowano wykorzystać ten silnik w limuzynie, nad której projektem wówczas pracowano. Konstruktorzy postanowili złagodzić nieco agresywny charakter kręcącego się do 8000 obr/min wyścigowej jednostki V12. Uproszczono silnik każdemu z cylindrów zabierając po dwa zawory. Ten zabieg pozwolił obniżyć hałas, masę oraz stopień skomplikowania konstrukcji. Tym sposobem w 1971 roku 5,3-litrowe V12 trafiło pod maskę Jaguara E-type trzeciej serii. Zależnie od norm emisji spalin, zasilany czterema gaźnikami silnik produkował od 242 do 282 KM i 400 Nm. Elektroniczny aparat zapłonowy firmy Lucas w pierwszych egzemplarzach sprawiał problemy przegrzewając się.

Dziś E-Type z V12 pod maską to prawdziwy rarytas. Przez magazyn Daily Telegraph słusznie został uznany najpiękniejszym autem wszechczasów. Zakup auta do remontu pochłonie, zależnie od stanu od 100 tys. PLN. Remont będzie drogi, ale po jego zakończeniu wartość auta może wzrosnąć nawet czterokrotnie. Polskie zakłady zajmujące się renowacją klasycznych Jaguarów cieszą się w świecie dużą renomą.

Ceny aukcyjne: od 100 000 zł (do remontu) do 800 000 zł (stan konkursowy)

Ferrari

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Ferrari

Jaki był silnik dwunastocylindrowy o najmniejszej pojemności skokowej montowany do auta produkcyjnego? Miał zaledwie 1,5 litra pojemności i był montowany do Ferrari 125S, które zadebiutowało w 1947 roku. Dwanaście malutkich tłoków o średnicy 55 mm generowało 118 KM i rozpędzało samochód do 155 km/h. Auto powstało, by spełnić wymogi homologacyjne do wyścigów Formuły 2. Żaden z dwóch egzemplarzy Ferrari 125S nie przetrwał do dziś – istniejące zostały rozmontowane na części, z których powstał kolejny model Ferrari 159 S. Pod koniec lat 80., włoska firma Michelotto tradycyjnymi metodami produkcji zbudowała replikę Ferrari 125S, która na co dzień jest prezentowana w Muzeum Ferrari w Maranello.

Ceny - brak dostępnych oryginalnych egzemplarzy[page_break]Lamborghini

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Lamborghini

Wejście smoka – chciałoby się powiedzieć o pierwszym produkcyjnym modelu samochodu Lamborghini, który od razu zadebiutował z silnikiem V12. Całkiem nieźle, jak na firmę wcześniej produkującą ciągniki rolnicze. Mowa o 350 GTV. Ferrucio Lamborghini nie był zadowolony z posiadanego przez siebie Ferrari i zaproponował wprowadzenie zmian w tym aucie. Jako że w Maranello nie został potraktowany poważnie, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zatrudniwszy najlepszych specjalistów (niektórych „podkupił” Ferrari, po roku prac zaprezentował swój pierwszy samochód – 350 GTV. 3,5-litrowa jednostka napędzająca to auto została skonstruowana przez zespół wybitnego konstruktora Giotto Bizzariniego. Nowoczesny na owe czasy silnik był zbudowany w większości z aluminium, miał suchą miskę olejową i generował moc prawie 350 KM. Później nieco go„ucywilizowano” pozbawiając jednostkę wysokoobrotowego charakteru i obniżając moc do 280 KM w egzemplarzach produkcyjnych. Zmieniono też nazwę auta na 350 GT. Przez dwa lata powstało 120 egzemplarzy tego auta.

Ceny aukcyjne: 2 100 000-2 900 000 zł

Toyota**

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Toyota

Setne urodziny założyciela koncernu, Sakichi Toyody firma postanowiła uczcić w wyjątkowy sposób. Otóż w 1967 roku zaprezentowano flagową limuzynę z widlastą ośmiocylindrową jednostką pod maską. Nowe auto nazwano Toyota Century. Model ten produkowano bez większych zmian aż do 1997 roku, gdy zaprezentowano jego drugą wersję. O ile ani kształt karoserii, ani stylistyka wnętrza nie zmieniły się w sposób znaczący, o tyle mała rewolucja pojawiła się pod maską. Wprowadzono pierwszy silnik V12 produkcji japońskiej. 5-litrowa jednostka o kodzie fabrycznym 1GZ-FE miała 5 litrów pojemności i według oficjalnych danych produkowała 276 KM. Uznaje się jednak, że moc silnika była niedoszacowana i realnie wynosiła ok. 310 KM. Taka różnica wynikała z obowiązującej wówczas dżentelmeńskiej umowy japońskich firm, które zobowiązywały się nie produkować silników o mocy większej niż 280 KM. Zdublowany układ zasilania pozwalał na utrzymanie mobilności auta w razie awarii i pracę na 6 cylindrach. 5-litrowy motor łączono wyłącznie z automatyczną skrzynią biegów – początkowo 4-biegową, po 2005 roku 6-biegową. Auto było produkowane wyłącznie z kierownicą po prawej stronie i oferowane głównie na rynku japońskim. Większość egzemplarzy opuściła fabrykę polakierowana na czarno. Toyota Century to jeden z najdłużej produkowanych samochodów świata, który przez cały okres produkcji zachował praktycznie niezmieniony wygląd. Ostatni egzemplarz drugiej generacji auta zjechał z taśmy produkcyjnej 4 lutego 2017 roku. Kolejna odsłona Toyoty Century zamiast wolnossącego silnika V12 będzie miała napęd hybrydowy.

Ceny: od 45 000-55 000 zł (egzemplarze 10-letnie) do ok. 470000 zł (nowego auta w momencie zakończenia produkcji)[page_break]BMW

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. BMW

W pierwszej połowie lat 80. na rynku luksusowych limuzyn był jeden król. To Mercedes, który ze swoją klasą S W126 był liderem jakości wykonania jak i statystyk sprzedaży. BMW proponowało klientom serię 7 E23, która mimo swojego bardziej sportowego charakteru i genialnych rzędowych „szóstek” pod maską, nie sprzedawała się tak dobrze jak S-klasa. Szansa na podjęcie walki z Mercedesem pojawiła się w 1986 roku, gdy koncern z Monachium zaprezentował nową odsłonę swojej flagowej limuzyny. BMW E32 było pod wieloma względami przełomowe. Prawdziwa rewolucja miała dopiero nastąpić. Rok później na salonie samochodowym w Genewie BMW zaprezentowało model 750i z widlastym silnikiem 12-cylindrowym pod maską. W pełni aluminiowa jednostka była dość lekka (240 kg), mocna (300 KM i 450 Nm), a jej kultura pracy zostawiała V8 Mercedesa daleko z tyłu. W ciągu kilku dni zebrano na auto ponad 3000 zamówień. Topowe wersje siódemki E32 były bogato wyposażone. Regulowane amortyzatory EDC, system wspomagania kierownicy o sile zależnej od prędkości Servotronic, rozbudowany komputer pokładowy z dwoma wyświetlaczami LCD, czujniki parkowania czy pierwsze w historii reflektory ksenonowe dostępne za dopłatą dopełniały obrazu E32 jako auta kompletnie przystosowanego do szybkiego pokonywania dużych odległości. Silnik M70B50 miał oddzielny układ zasilania i sterowania dla każdego rzędu cylindrów, co w założeniu miało uniemożliwiać sytuację, w której auto zostaje unieruchomione. Pierwsza generacja bawarskiego V12 nie jest jednak silnikiem bezproblemowym. Po latach cierpi na nieszczelności w układzie dolotowym, które skutecznie pogarszają jego kulturę pracy. Usterkowe bywają przepływomierze, a rzetelny serwis silnika z wymianą układu zapłonowego może pochłonąć kilka tysięcy złotych. Szczelnie zabudowana komora silnika podnosi koszty obsługi, a niewielu mechaników potrafiących skutecznie rozwiązać problemy może zniechęcać potencjalnych kupujących. Największym problemem tego auta (podobnie jak innych klasyków) są zaniedbania serwisowe poprzednich właścicieli, które po latach powodują wzrost kosztów doprowadzenia auta do porządku. Mimo tego, w tej chwili, biorąc pod uwagę koszty zakupu i serwisowania, jest to najtańszy sposób na wejście do elitarnego świata V12.

Ceny: 10 000-60 000 zł

Mercedes-Benz

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Mercedes

Debiut BMW E32 w 1986 r. spowodował spadek zamówień na klasę S Mercedesa, której ówczesna generacja W126 weszła do sprzedaży pod koniec lat 70-tych. Największy silnik o pojemności 5,6 l z mechanicznym wtryskiem paliwa to wciąż było „tylko” V8. W odniesieniu do V12 produkcji BMW, stosunkowo słabe i paliwożerne. Pod koniec lat osiemdziesiątych całe auto, zwłaszcza w porównaniu z konkurentem, mogło wydawać się dość archaiczne. Dlatego koncern spod znaku gwiazdy musiał przygotować uderzenie, które przywróci mu pozycję lidera w segmencie. Tak się stało w marcu 1991 roku, gdy na salonie samochodowym w Genewie pokazano model W140. Auto budziło skrajne emocje. Z jednej strony było niezwykle komfortowe, oferowało wiele nowinek technicznych niedostępnych u konkurencji, z drugiej jego stylistyka i ogromne rozmiary nie każdemu przypadły do gustu. Niezaprzeczalnie jednak flagowa wersja napędzana nowym 6-litrowym 408-konnym silnikiem V12 ustaliła nowego lidera w swoim segmencie. W chwili debiutu silnik M120 był bardzo nowoczesny. W pełni aluminiowa konstrukcja miała po cztery zawory na cylinder, kute korbowody, elektroniczny wtrysk paliwa. Aksamitnie pracujący motor pozwalał na sprawne poruszanie się po drogach bez konieczności wchodzenia na wysokie obroty. A kiedy było trzeba, katapultował tego kolosa do 100 km/h poniżej siedmiu sekund. Jeśli dodamy do tego niewyobrażalnie dużą przestrzeń wewnątrz, obszerne fotele, czy zaskakujące nawet dziś wyciszenie kabiny, mamy obraz doskonałego auta dla prezesa z początku lat 90. W140 standardowo miał montowane podwójne szyby (mające dodatkowo wyciszać wnętrze), z tylnych błotników wysuwały się „antenki” mające pomóc w manewrowaniu tym autem. Ponadto oferowano system dociągania drzwi i klapy bagażnika a nawet elektrycznie ustawiane lusterko wewnętrzne! Dziś W140 to pełnoprawny youngtimer, w wersji w każdej z wersji silnikowych nadający się bez problemu do jazdy na co dzień. W najmocniejszej także, o ile kogoś nie odstraszają bardzo wysokie koszty utrzymania.

Ceny: 30 000-100 000 zł

McLaren

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. McLaren

Mimo że McLaren F1 zadebiutował w 1992 roku, do dziś pozostaje jednym z najbardziej bezkompromisowych supersamochodów w historii motoryzacji. Założenia konstrukcyjne były proste. Zespół pod kierownictwem Gordona Murray’a miał skonstruować lekkie i mocne auto o najlepszych osiągach zdolne do poruszania się po drogach publicznych. F1 był pierwszym samochodem w historii, którego nadwoziem był w pełni karbonowy monokok. Kierowca siedział pośrodku kabiny po obu swoich stronach mając zamontowane fotele dla pasażerów. Wyjątkowe auto musi mieć wyjątkowy napęd. W tym celu Murray udał się do działu BMW Motosport, który na bazie znanej z E31 i E32 dwunastocylindrowej jednostki M70 skonstruował silnik o oznaczeniu S70/2. W stosunku do pierwowzoru przekonstruowano m.in. głowice stosując po dwa wałki rozrządu w każdej z nich obsługujące po 4 zawory na cylinder oraz zastosowano smarowanie z suchą miską olejową. W efekcie 627 KM katapultowało ważącego 1100 kg McLarena F1 do setki w trzy sekundy i pozwalało osiągnąć prędkość maksymalną ponad 380 km/h. Ciekawostką jest fakt, że wydzielający bardzo dużo ciepła silnik odizolowano od karbonowej karoserii przy pomocy specjalnych mat termoizolacyjnych z domieszką złota. Na każdego ze 106 wyprodukowanych McLarenów F1 przypadało po 16 g złota. Być może ma to wpływ na jego cenę. Auto drożeje w zawrotnym tempie i ostatnio ceny aukcyjne przekroczyły pułap 10 mln dolarów.

Ceny aukcyjne: 43 000 000-50 000 000 zł

[page_break]Bugatti

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Newspress

Innym supersamochodem z pierwszej połowy lat 90. napędzanym przez silnik V12 jest Bugatti EB110. Choć w latach 1992-1995 wyprodukowano podobną liczbę egzemplarzy, co McLarena F1 (139), auto różniło się od niego dość znacznie. Zamiast wolnossącej jednostki o dużej pojemności skokowej, konstruktorzy postanowili zastosować stosunkowo mały silnik o pojemności 3,5 litra wspomagany przez 4 turbosprężarki. Każdy z jego 12 cylindrów miał oddzielną przepustnicę. 560-konne auto ważyło 1600 kg, osiągało prędkość maksymalną 348 km/h, a pierwsza „setka” pojawiała się na prędkościomierzu po 3,2 sekundy. Karbonową karoserię pomogła zaprojektować firma Aerospatiale, na co dzień zajmująca się projektowaniem samolotów. Napęd był przenoszony na cztery koła przez sześciobiegową manualną skrzynię biegów. EB110, podobnie jak późniejszy Veyron i Chiron, miał tylny spojler automatycznie dopasowujący swoje ustawienie do prędkości auta. Można nim było także sterować przełącznikiem znajdującym się w kabinie. Samochód nie przyniósł szczęścia firmie Bugatti, która splajtowała w 1995 roku i nie produkowała aut do czasu wejścia pod skrzydła koncernu Volkswagena.

Ceny aukcyjne: 1 400 000-1 800 000 zł

Aston Martin

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Aston Martin

Zaprezentowany na salonie samochodowym w Genewie w 1993 roku model DB7 był najmniejszym i najtańszym modelem w portfolio firmy w tamtym czasie. Auto zbudowane na bazie Jaguara XJS było napędzane 6-cylindrowym silnikiem o pojemności 3,2 l. Doładowana mechanicznie jednostka rozwijała moc 340 KM i była dostępna zarówno w nadwoziu coupe, oraz jako kabriolet. Sześć lat później do gamy dołączył pierwszy Aston Martin z V12 pod maską. DB7 V12 Vantage był tym, czego oczekiwali klienci. O ile sześciocylindrowy wariant auta mógł być przez niektórych uważany za droższą wersję Jaguara, o tyle dwunastocylindrowiec nie pozstawiał żadnego niedosytu. 5,9-litrowa jednostka była produkowana przez Cosworth’a. Rozwijała 420 KM przy kręcąc się do 7000 obr/min. Klienci mieli do wyboru 6-biegową skrzynię manualną, z którą DB7 przyspieszał do setki poniżej pięciu sekund, lub sprawdzony automat 5hp30 produkcji ZF. Większy silnik wymusił zmiany w podwoziu. Zastosowano potężniejsze wahacze z przodu i wielowahaczowe zawieszenie z tyłu. Wzmocniony układ hamulcowy dostarczyła firma Brembo. Z zewnątrz wersja V12 wyróżniała się innymi wlotami powietrza, którego dwunastocylindrowiec potrzebował więcej niż jego mniejszy brat. Dyskretnie przeprojektowano też wnętrze auta dodając m.in. analogowy zegarek.

Ceny: 180 000-270 000 zł

Audi

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Audi

Zaprezentowane w 1994 roku Audi A8 D2 było bezpośrednim następcą bazującego na „setce” C3 modelu V8. O ile jego poprzednik nie sprzedawał się dobrze, poza silnikami wiele nie różniąc się od swojego mniejszego brata, o tyle A8 od początku okazało się hitem. Najciekawszym rozwiązaniem nowego modelu było aluminiowe nadwozie oparte na przestrzennej ramie Audi Space Frame. Taka konstrukcja stawiała co prawda nowe wyzwania przed blacharzami, ale pozwalała obniżyć masę auta, co bezpośrednio wpływało na osiągi i zużycie paliwa. A8 sprzedawało się nieźle, opinia o aucie była dobra, ale wciąż brakowało mu czegoś, co konkurenci mieli od dawna. Dwunastu cylindrów.

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Audi

Dlatego w 2001 roku, rok przed zmianą modelu, zaprezentowano A8 z 6-litrowym silnikiem o mocy 420 KM. Jednostka była mocniejsza od tych oferowanych przez BMW i Mercedesa i oferowała podobną kulturę pracy. W pierwszej generacji A8 trafiała pod maski egzemplarzy z wydłużonym rozstawem osi. Takich aut powstało 750 sztuk czyniąc 6-litrowe A8 ciekawym kąskiem dla miłośników youngtimerów. Oczywiście o ile ktoś nie boi się kosztów eksploatacji. Chociaż sam silnik nie należy do przesadnie awaryjnych to w przypadku usterki często trzeba do naprawy wyjmować zespół napędowy z auta. To znacząco podnosi koszty obsługi czyniąc relatywnie tanie A8 W12 samochodem wyłącznie dla koneserów z grubym portfelem.

Ceny: 20 000-40 000 zł

Volkswagen

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Volkswagen

Pod koniec lat 90. marzeniem szefa koncernu VW, Ferdynanda Piecha było zbudowanie samochodu lepszego niż topowe limuzyny BMW serii 7 i Mercedesa klasy S. Koncern miał już w swojej ofercie luksusową limuzynę – Audi A8. Piech uznał, że nowe auto będzie zorientowane na komfort jazdy bezpośrednio konkurując z S-klasą, podczas gdy nieco bardziej sportowe Audi pozostanie konkurentem BMW 7. Tym sposobem w 2002 roku wszedł do produkcji Phaeton. Aby skutecznie rywalizować na rynku, Volkswagen musiał zaproponować wyjątkowy napęd. Topowy silnik Phaetona miał 12 cylindrów w układzie W. Moc 420 KM trafiała na 4 koła przez automatyczną skrzynię biegów. Kompaktowych rozmiarów jednostka napędowa o długości zbliżonej do silnika 4-cylindrowego pozwalała skrócić maskę umożliwiając wygospodarowanie większej ilości miejsca w kabinie, przy zachowaniu długości samochodu podobnej do konkurencji. Phaeton nie odniósł sukcesu rynkowego, osiągając wyniki sprzedaży dużo poniżej oczekiwań. Klienci nie chcieli kupować nie kojarzącego się z segmentem premium Volkswagena wycenianego na równi z bardziej renomowaną konkurencją. W ciągu 15 lat produkcji z taśm zjechało nieco ponad 84 tysiące egzemplarzy we wszystkich wersjach silnikowych. Dziś okazuje się, że dzięki gigantycznemu spadkowi wartości można tą używaną limuzynę kupić za rozsądne pieniądze.

Ceny: 20 000-60 000 zł

Bentley

Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo
Silniki dwunastocylindrowe to obecnie zagrożony wyginięciem gatunek w motoryzacyjnym świecie. Klienci chcący kupić takie auto powinni się spieszyć, bo nie wiemy jak długo te elitarne jednostki napędowe będą się opierały coraz bardziej restrykcyjnym przepisom dotyczącym emisji CO2.

fot. Bentley

Pierwszym modelem Bentleya zaprezentowanym po przejęciu firmy przez koncern Volkswagena jest Continental GT. Równocześnie jest to pierwszy Bentley produkowany w sposób masowy. Wprowadzenie takich metod produkcji pozwoliło znacząco obniżyć cenę w stosunku do poprzednich, ręcznie budowanych modeli, pozwalając Continentalowi GT trafić do większej liczby nabywców. Wprowadzone do sprzedaży w 2003 roku Gran Turismo korzystało z tej samej płyty podłogowej co VW Phaeton i było napędzane silnikiem o zbliżonej konstrukcji. Zbliżonej, ale nie identycznej. O ile w niemieckiej limuzynie dwunastocylindrowiec swoją moc uzyskiwał wyłącznie z pojemności, tak Bentley, dla którego oprócz komfortu podróży równie ważne były osiągi, zastosował w silniku podwójne turbodoładowanie. Tym sposobem z W12 osiągnięto 560 KM i 650 Nm, co zadowoliło znacznie bardziej wybredną klientelę brytyjskiej marki. Dzięki napędowi na cztery koła to ciężkie auto bez wysiłku osiągało 100 km/h w czasie poniżej pięciu sekund.

Ceny: od 150 000 zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty